piątek, 23 sierpnia 2013

Smaki Świata Włochy


 
Podróże kulinarne


Toskania, to moje ukochane miejsce w Europie na spędzenie krótkiego urlopu. Co roku, przynajmniej przez 3-4 dni ogrzewam się w toskańskim słońcu. Wracam tu dla pięknych krajobrazów i wspaniałej, prostej kuchni.
Toskania jest bardzo popularnym regionem turystycznym, ale mimo to, poza większymi ośrodkami miejskimi, wśród których pierwsze miejsce zajmuje oczywiście Florencja oraz poza Sieną, Arezzo i miastami tak rozsławionymi – jak San Gimignano, większość średniowiecznych miasteczek toskańskich jest spokojnych i niezatłoczonych.

Jeśli jesteśmy pierwszy raz w Toskanii, a w dodatku nie dysponujemy zbyt długim urlopem, to oczywiście nie możemy nie pojechać do Sieny, ani też pominąć stolicę regionu, czyli Florencję.

Katedra w Sienie urzeknie absolutnie każdego. Fasada kościoła w zeszłym roku została poddana gruntownej renowacji i oczyszczona, a więc można podziwiać nie tylko kunszt zdobień, ale też piękne barwy marmuru. Wnętrze Katedry kryje jeszcze większe cuda i naprawdę warto spędzić godzinę lub nawet więcej w długiej kolejce turystów, aby wejść do środka.
Słynna gonitwa konna karabinierów, odbywająca się w czasie „Palio di Siena” dwa razy o roku - 2 lipca i 16 sierpnia, rekomendowana w przewodnikach turystycznych, jako jedna z największych atrakcji, dla zdecydowanej większości turystów przybywających w tych dniach tłumnie do miasta, jest po prostu nieosiągalna. Piazza del Compo, na którym rozgrywa się wyścig, otoczony jest wysokimi kamienicami, a wąskie uliczki prowadzące do placu, szczelnie wypełnione ludźmi. Tylko nieliczni „wybrańcy” mogą oglądać wyścig z trybun urządzonych wokół placu, reszcie pozostają malutkie ekrany telewizorów zawieszone w ulicznych kawiarenkach. Odradzam więc zdecydowanie zwiedzanie Sieny w dniu gonitwy. Znalezienie miejsca do zaparkowania graniczy wówczas z cudem, ale nawet jeśli nam się to uda, to poza widokiem pleców turystów, próbujących coś dostrzec na Piazza del Compo nie będzie nam dane zobaczyć tego pięknego placu, stanąć na nim, ani wejść po 503 stopniach na Torre di Mangia, skąd rozciąga się cudowny widok na Sienę i okolicę.


Florencja jednych zachwyca inni po zobaczeniu Duomo i krótkim spacerze po Ponte Veccchio czym prędzej z tego miasta uciekają. Ja plasuje się po środku – nie odmówię sobie najlepszej na świecie pizzy w jednej z restauracji wokół Piazza Santa Croce, ale generalnie Florencja mnie przytłacza. Miasto jest duszne, zatłoczone i głośne. Nie można oczywiście pominąć go „na trasie wycieczki”, ze względu na prawdziwe nagromadzenie atrakcji turystycznych i zabytków, przy czym raczej odradzam zwiedzanie Florencji w miesiącach wakacyjnych, zarówno ze względu na tłumy turystów, jak i na nieznośne w tym czasie upały.
Punktem absolutnie obowiązkowym dla każdego pasjonata gotowania, który zawita do Florencji jest Mercato Centrale - wielkie targowisko pod dachem w zabytkowej hali targowej usytuowanej na Piazza del Mercato Centrale, w niedalekiej odległości od głównego dworca kolejowego Florencji i Duomo. Nawet, jeśli nie planujemy zakupów, koniecznie trzeba odwiedzić to miejsce. Kolorowe stragany oraz unoszący się wokół zapach suszonych grzybów, serów i rozmaitych owoców powoduje prawdziwy zawrót głowy. Nigdy nie wyjdę stąd z pustymi rękami – ostatnio na straganie prowadzonym przez parę Peruwiańczyków kupiłam pomarańczową ostrą papryczkę oraz marakuję wielkości cytryny! Pycha.




Florencja, usytuowana w centrum Toskanii jest dobrym miejscem na zorganizowanie „bazy wypadowej” na różnego rodzaju wycieczki po regionie - miejsc noclegowych w rozmaitej cenie i standardzie nie brakuje. Ja zwykle zatrzymuje się w Hilton Florence Metropol na północnych przedmieściach Florencji, a ponieważ pobyt w Toskanii planuję zwykle już na początku roku, udaje mi się skorzystać z „wyprzedaży” w sieci hotelowej Hilton i dostać naprawdę dobrą cenę za pokój ze śniadaniem.
Z Florencji prowadzi słynna Chiantigiana, czyli droga SS 222, wiodąca do Sieny wśród cudownych o każdej porze roku wzgórz i rozległych winnic, i choć podróż tym szlakiem trwa co najmniej dwa razy dłużej, niż drogą ekspresową Si-Fi, żadną miarą nie wolno nam zrezygnować z tej niewątpliwej atrakcji.

Podróże po Toskanii są zupełnie nieuciążliwe. Jeśli planujemy wypożyczyć samochód, to weźmy najmniejszy jak to tylko możliwe i nie zapominajmy o klimatyzacji. W miastach trudno jest o miejsce parkingowe, więc im mniejszy pojazd tym nasze życie będzie łatwiejsze, poza tym nie zrujnują nas wydatki na paliwo.
Drogi w Toskanii są bardzo dobrze oznaczone, nie są zatłoczone i bardzo dobrze utrzymane. Planując wycieczki po regionie, trzeba mieć na uwadze, że poza autostradami, większość dróg z racji ukształtowania terenu jest bardzo krętych. Przejechanie nawet niewielkich odcinków zajmuje więc sporo czasu, jednak w końcu jesteśmy na wakacjach, a wiec pośpiech nie jest wskazany, a powolna podróż sprzyja podziwianiu uroków krajobrazu. Nie przeoczymy też na pewno przydrożnej Osterii, oferującej przysmaki kuchni toskańskiej.

Moim absolutnie ulubionym miejscem jest niewielka Osteria del viandante, przy Via Chiantigiana, w pobliżu San Donato in Poggio, niewielkim miasteczku oddalonym ok. 20 km od Florencji. Trafiłam tam zupełnie przypadkiem w czasie mojego drugiego pobytu w Toskanii i zakochałam się w tym miejscu, ze względu na wspaniałą kuchnię, wyśmienite wino i przemiłą obsługę. Ceny dań są naprawdę przystępne, a za obfitą dwudaniową kolację z winem i wodą dla dwóch osób nie zapłacimy więcej, niż 30 euro. Jeśli po zjedzeniu przystawki i dania głównego będziemy jeszcze mieli miejsce na deser, to łącznie z espresso macchiato lub cappuccino, których w tych okolicznościach nie możemy sobie odmówić, rachunek nie przekroczy 45 euro.


Będąc w Toskanii koniecznie musimy wybrać się do absolutnych perełek południa Toskanii: Montalcino, Pienzy i Montepullciano. Jeśli naszą bazą wypadową jest Florencja, wycieczka zajmie nam cały dzień. Najlepiej jechać drogą ekspresową Si-Fi w kierunku Sieny, a następnie zjazdem na Siena Nord i Buenvenetto wjeżdżamy na drogę SS 2 prowadzącą aż do Rzymu. Później po prostu pilnujmy kierunkowskazów a bez problemu dojedziemy do celu.
Miasteczka położone są na wzgórzach, a więc jak się możemy domyślać podróż sama w sobie jest dużą atrakcją krajobrazową. Montalcino słynie z wina Brunello di Montalcino oraz trochę tańszego Rosso di Montelcino. Brunello di Montalcino jest winem „długowiecznym” i podobno nadaje się do przechowywania nawet przez kilkadziesiąt lat. Za kieliszek tego trunku w winiarniach, których w Montalcino oczywiście nie brakuje, w zależności od rocznika trzeba zapłacić ok. 10 euro. Nie uważam się za znawcę wina i muszę szczerze przyznać, że „pod słońcem Toskanii” czerwone wino domowe, w cenie 3-4 euro/kieliszek, w równym stopniu zachwyca mnie swoim kolorem, zapachem i smakiem, co Brunello di Montalcino. Niestety w Polsce, ten czar już nie działa, a więc zamiast przepłacać za kieliszek Brunello di Montalcino w winiarni, lepiej zainwestować w zakup jednej lub dwóch butelek tego znakomitego wina w lokalnym sklepie spółdzielczym. Ceny tu są dużo niższe, niż w „butikach” i zaczynają od 20 euro w górę, zaś gdybyśmy na zakup zdecydowali się w Polsce, to na butelkę trzeba wydać co najmniej 200,- zł.


Skoro kupiliśmy już wino, to teraz koniecznie trzeba się udać do Pienzy położonej w niedalekiej odległości od Montalcino. To niewielkie średniowieczne miasteczko, otoczone wysokimi murami obronnymi. Stara część miasta wyłączona jest z ruchu samochodowego, ale tuż pod murami przy drodze dojazdowej jest urządzony dość duży i bezpłatny parking. Pienza słynie z naprawdę pysznego sera pecorino oraz wspaniałych wędlin wieprzowych. Nie ma tu zbyt wielu zabytków, ale na pewno warto zwiedzić katedrę (Concattedrale di Santa Maria Assunta). Ta wspaniała renesansowa budowla niestety chyba jest zagrożona, bo grunt na którym została posadowiona obsuwa się. W środku kościoła widać więc pęknięcia na wewnętrznych tynkach oraz na posadzce przy głównym ołtarzu. Przez szczeliny w murach przedostaje się też woda, co powoduje niszczenie pięknych fresków na sklepieniu w bocznych nawach. Spacer po zacienionych i ukwieconych uliczkach Pienzy na pewno będzie przyjemny dla każdego.
Z Pienzy, zaopatrzeni w pyszne sery i wyśmienite wędliny, udajemy się do Montepulciano. To miasteczko jak przystało na Toskanię także słynie z „własnego”wina Barolo. Nie tylko jednak dla posmakowania tego trunku warto zawitać do Montepulciano. Miasto nie jest szczególnie oblegane przez turystów. Jeśli trafimy tu w porze lunchu, polecam smaczne i niedrogie bruschetty z różnorodnymi dodatkami albo zwyczajne panini. Lampka czerwonego wina lub białego wina będzie idealnym dopełnieniem lekkiego posiłku. Z zabytkowych budowli Montepulciano nie przeoczmy ratusza (Palazzo Comunale), będącego mniejszą wersja florenckiego Palazzo Vecchio.

Z Florencji możemy też zaplanować jednodniową wycieczkę do Cinque Terre na wybrzeżu liguryjskim. Dojazd autostradą w kierunku na Pizę a następnie na Genue nie powinna nam zająć dłużej, niż 2 godziny. Warto jednak wyjechać wcześnie rano, bo Cinque Terre, to miejsce bardzo oblegane przez turystów i mimo licznych placów parkingowych naprawdę trudno jest o wolne miejsce. Nie polecam parkowania na znakach zakazów, bo lokalna straż miejska skrupulatnie egzekwuje przepisy, zaś znalezienie za wycieraczką mandatu na 84 euro na pewno zatarłoby miłe wspomnienia z wycieczki do tego naprawdę uroczego miejsca. Jadąc od strony La Spazia, pierwszym miasteczkiem na trasie jest Montemaggiore. Nie załamujmy się, jeżeli się okaże, ze parkingi są pełne i absolutnie nie poddajmy się sugestii strażnika miejskiego, aby poczekać na wolne miejsce. Zamiast tego lepiej przejechać parę kilometrów dalej do Manalora, gdzie nawet koło południa można jeszcze zaparkować samochód. Ceny za parking są na całym obszarze takie same (1,50 euro/godzina). Na w miarę niespieszne zobaczenie wszystkich miasteczek, zakładając, że dłuższe odcinki między będziemy pokonywać nie pieszo lecz pociągiem (w każdym miasteczku jest stacja kolejowa, można zapatrzeć się bilet całodzienny za 10 euro, albo korzystać z jednorazowych, których cena w zależności od długości odcinka wynosi od 1,80 do 2,10 euro) oraz lunch i przechadzkę po jednej z licznych ścieżek spacerowych, potrzebujemy około 5 godzin (gdy planujemy kąpiel - nawet 6 godzin). Jeśli nie mamy za dużo czasu, a do tego do Cinque Terre przyjeżdżamy w wakacje i nie przepadamy za kąpielami słonecznymi na zatłoczonej plaży, to z całą pewnością z naszego programu możemy wyłączyć Monterosso, położone na najdalej na północ wysuniętym krańcu Cinque Terre. Wprawdzie w przewodniku możemy natrafić na informację, że miasteczko jest uznawane za „perłę”, ale jeśli o mnie chodzi, absolutnie zaprzeczam tej opinii. Monterosso wydało mi się niczym więcej, jak zwyczajnym nadmorskim kurortem z promenadą obstawioną straganami.
Mnie osobiście urzekło natomiast Manarole, któremu autorzy przewodników nie wiedzieć czemu poświęcają niewiele miejsca. Tymczasem miasteczko jest cudownie położone, dosłownie wciśnięte w niewielka przestrzeń miedzy otaczającymi je wzgórzami i „twarzą” zwrócone ku niewielkiej zatoce. Koniecznie trzeba spróbować tu wprost wyśmienitego spaghetti z frutti di mare lub vongole w jednej z licznych restauracji z miłą i sprawną obsługą. Naprawdę wyśmienite i gwarantuję, ze zaspokoi gust każdego smakosza.







Wędrówka po Włoszech jest odkrywaniem kulinarnych atrakcji. Każdy region pielegnuje własne kulinarne tradycje i ma wlasny spis oryginalnych potraw. Często słyszy się, słuszną zresztą, opinię, że kuchnię włoską określaja najlepiej  dwa słowa: sezonowość i regionalność. Jest jeszcze inny ogólniejszy przysłowiowe upodobanie Włochów do dobrych rzeczy, w tym oczywiście do dobrego jedzenia. Potrafią docenić smak dobrego dania czy to będzie talerz makaronu ze zwyczajnym sosem ze świeżo zebranych, dojrzałych pomidorów, czy duszona wołowina, czy tez risotto z owocami morza. Podział Północ-Południe to dopiero początek. Lombardia rości sobie prawa do wynalezienia risotto, a risotto alla milanese jest daniem znanym na calym świecie. Również inne klasyczne dania pochodzą z Mediolanu np. ossobuco soczysta gicz cielęca duszona w winie i podawana z gremoladą, mieszanką warzyw: naci pietruszki, skórki cytrynowej i czosnku. Ze słodyczy najsłynniejsze jest penettone, mediolańskie ciasto na Boze Narodzenie i tiramisu z rodzinnego sera mascarpone.Liguryjskie wybrzeże znane jest z obfitości ryb i owoców morza. Genua największą jednak sławę zdobyła za sprawą doskonale nam znanego pesto mieszanki ze świeżej bazylii, czosnku, orzeszków pinii, oliwy z oliwek i parmezanu.
Czerowne wino z Toskanii chianti classico zażywa niemiejszej sławy na świecie niz toskańska oliwa.
Wszystko co najlepsze w regionalnych kuchniach ciagnie do Rzymu. Rzymskie restauracje należą do najlepszych na świecie. Podanie potraw charakteryzuje prostota i elegancja. Niemniej kuchnia obfituje we wszystkie smaki i aromaty.








Gondole na Kanale Grande w Wenecji



Plac Św.Marka w Wenecji


Krzywa wieża w Pizie w Toskanii




Most Ponte Vecchio we Florencji

Plac Campo de Flori Rzym












Werona

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz